poniedziałek, 30 listopada 2015

SALON.

Zabierając się do pracy nad projektem, niezależnie od tego czy jest to projekt wnętrz czy projekt architektury przeglądam sporo  projektów i realizacji, które już powstały.
Gdzieś tam wewnątrz mnie rodzą się pomysły na to jaki charakter projektu chciałabym zaproponować klientowi, a od jakiego go zdecydowanie odwodzić.
To co jest dla mnie ciekawe w projektowaniu wnętrz, to fakt, że każde mieszkanie jest inne, tak jak inni są ludzie, dla których powstaje projekt.
Inaczej będzie wyglądał salon w dwupokojowym miejskim mieszkaniu singla, inaczej w wielopokoleniowym domu za miastem. Nie odkrywam Ameryki :) Po prostu  patrzę w ten sposób.
Ostatnio pracuję nad wnętrzem domu wybudowanego w niedużym mieście jakieś 60 km od Warszawy. Jego mieszkańcami będzie małżeństwo, które już odchowało dzieci. 
Dom jest fajny, przestronny, ma wysokie kondygnacje. Znów przypominają mi się projekty ze studiów, bo rzeczywistość najczęściej wita mnie niewielkimi mieszkaniami w blokach. I bardzo dobrze, nie narzekam, takie też lubię :)
Ale lubię też odmianę.
Zabieram się za szukanie inspiracji. Jako, że sztandarowym miejscem domu jest salon, od niego właśnie zacznę. 
Salon dla Państwa X, pokolenie młodzieży powojennej, ale otwartej na nowoczesność.

Zaczynam od wnętrz, w których króluje biel :

living room
http://www.homedsgn.com

środa, 25 listopada 2015

JAPONIA. DOM NIETYPOWY.

Trochę się zapracowałam.
Pracą przyjemną, twórczą i pouczającą...niemniej jednak wymagającą dużego nakładu czasu.
Podczas tej mojej odkrywczej pracy natrafiłam na projekt domu w Japonii, który przypomniał mi o zamierzchłych czasach egzaminów na Wydział Architektury.
Konkretniej egzaminu z rysunku.
Egzamin wyglądał tak, że dostaliśmy wydrukowany jakiś fragment z książki opisujący najczęściej krajobraz i osadzone w nim zabudowania - w moim przypadku był to polski dworek, ale chwilę wcześniej zdający dostali cytat z Lema i do narysowania robota.
Moj egzamin nawet mi przypadł do gustu, oceniającym róznie :)
Drugą częścią egzaminu było przenikanie się brył. Albo wielościany. Albo cokolwiek co miało być związane z geometrią w 3d.
I własnie z tą częścią egzaminu skojarzył mi się poniższy projekt.
Był sobie dom i był sobie wielobok. Wielobok przeniknął wewnątrz domu i powstało...to co powstało.
Projekt  Kochi Architect’s Studio

http://www.homedsgn.com

http://www.homedsgn.com

http://www.homedsgn.com

http://www.homedsgn.com

http://www.homedsgn.com

wtorek, 29 września 2015

LOUIS VUITTON.

Dziś chwila do zachwycenia się Architekturą przez duże A.
Bo jak inaczej mogłaby wyglądać siedziba firmy, której skrót nazwy do duże L i duże V?

Superznany francuski dom mody sprawił sobie nową fasadę budynku. To właśnie ona jest powodem mojego zachwytu.
Gdzie? W Ginza, w Japonii. Ginza to mocno luksusowa dzielnica Tokio więc nic w tym dziwnego, że właśnie tam znajduje się kilkukondygnacyjny sklep Louis Vuitton.
Projekt fasady powstał w japońskiej ( bo jakiej by innej ) pracowni AOKI JUN.
Prezentuje się biało ( bo jakżeby inaczej), delikatnie i elegancko (renoma firmy zobowiązuje).
Konkretnie prezentuje się tak:

Widok w dzień z bliska :

archello.com

czwartek, 24 września 2015

DOM NA DZIAŁCE.

Kilka dni temu spotkałam się z koleżanką, z którą znamy się od może lepiej nie liczyć ilu lat. Kiedyś nie wiedziałam, że młodzi ludzie tyle żyją (bo my ciągle młode i piękne oczywiście).
Zrobiłyśmy mały update tego co u każdej się dzieje, jak rodzina, praca, zajęcia pozalekcyjne. Generalnie wszystko w porządku, ale....okazuje się, że koleżankę zainspirowała pewna projektantka, która wyniosła się z miasta, gdzieś w góry, otworzyła własny biznes, biznes jest zarówno kreatywny jak i przynoszący zyski (czyli coś o czym większość tych co ten własny biznes ma marzy) i żyje sobie spokojnie i szczęśliwie. Można? Można.
Skoro nie jest to przykład zza oceanu i tak naprawdę skoro jest takich przykładów więcej, może warto pomyśleć o tym, że faktycznie się da i warto próbować?

Moja zainspirowana koleżanka też tak pomyślała i pierwszy krok juz za nią! Kupiła maszynę do szycia!
I teraz najwięcej opowiada o tym domku w górach, do którego chce się wynieść :)

A więc....mówisz, masz moja droga!
Mam taką oto inspirację!  Drewniany domek poza miastem.
Nie wiem co Ty na poroża, ale przecież inspiracji nie należy brać zbyt dosłownie :)
Poroża możesz zastąpić produktami swojego biznesu!


homeadore.com

wtorek, 22 września 2015

ŁÓŻKA PIĘTROWE.


Właśnie się dowiedziałam, że koleżanka spodziewa się piątego potomka. Albo potomkini. Nie wiadomo. A właściwie pewnie wiadomo, tylko już tego się nie dowiedziałam.
Myślę sobie, że nawet jak się mieszka w domu, to taka ilość młodzieży wymaga dobrze zagospodarowanej przestrzeni pokoi dziecięcych i co więcej, myślę też, że prawdopodobnie w domu tejże mojej koleżanki pojawiło się przynajmniej jedno łóżko piętrowe.
Takim łóżkom postanowiłam się poprzyglądać. Znalazłam bardzo dużo bardzo ciekawych przykładów jak takie łóżka mogą wyglądać.
Zawsze hasło "łóżko piętrowe" kojarzyło mi się z miejscem do spania dla dwóch osób. Ewentualnie z przedziałami w pociągu,  tam jeszcze dochodziło spanie dla trzeciego osobnika powyżej. Lub poniżej w zależności jak na to patrzeć. Wchodziło się po drabince i już.
Tymczasem okazuje się, że łóżko piętrowe może przyjmować rożnego rodzaju formy, mieć rożnego rodzaju "komunikację pionową"  - schody, półki, drabinki, a nawet zjeżdżalnie - oraz....
Wcale  nie ogranicza się do dwóch osób!

A więc!
Podzieliłam sobie te wszystkie łóżka na trzy kategorie.
Kategoria pierwsza. Po prostu łóżka. Niezależne meble. Stojące, wiszące, wspornikowe.


Dla stałych mieszkańców:

              bloglovin.com                                                                                             indulgy.com                  
design-milk.com

piątek, 18 września 2015

SANTORINI.

Dziś bez ideologii. Znalazłam hotel na Santorini, który mi się podoba i chętnie bym się tam zatrzymała gdyby pojawiła się ku temu okazja, chociaż intuicja podpowiada mi, że nie ma tego hotelu w ofercie last minute.


Miejsce: Santorini
Projekt:  Patsios

Przyglądając się  tym wnętrzom nasuwają mi się takie skojarzenia:

ELEGANCJA, PRZESTRZEŃ, SPOKÓJ, DOBRA ENERGIA, WYGODA.

homeadore.com

wtorek, 15 września 2015

BAROWE(R)


I znów motywem przewodnim posta będzie rower,  a właściwie sposób jego wykorzystania jak już nie służy zgodnie ze swoim przeznaczeniem.
Znalazłam bar, którego nie byłoby gdyby nie rowery, a konkretnie rowery Pegas.
Siedząc w tym barze nie ma mowy o tym, żeby zapomnieć o całym tak zwanym "bożym świecie", bo na pewno nie da się tam zapomnieć o rowerach, których części ukryte lub wyeksponowane są w prawie każdym meblu. Wystarczy spojrzeć na krzesła, stoły, podnóżki, lampy i tepe i tede.
Mimo tego , a może właśnie dzięki tej dosłowności bardzo mi się pomysł na owo wnętrze podoba.
Z ważnych informacji to taka, że projektantem jest  Alina Turdean, a żeby tam dotrzeć należy odwiedzić Bukareszt.

Czas na zdjęcia. Zapraszam do baru!

http://retaildesignblog.net

wtorek, 8 września 2015

NIE TYLKO BIAŁY. REZYDENCJA W BIARRITZ.


No... i narzekaliśmy na upały, narzekaliśmy i tak zupełnie niepostrzeżenie upały zamieniły się w jakąś zawieruchę i mało przyjemny deszcz. I teraz będziemy narzekać na to, że zimno i brzydko.
Też można. Ale po co? Może wykorzystać energię na  szukanie powodów do radości zamiast do narzekania?
Poszukałam i znalazłam.
Radość dla oczu. Dom we Francji. Konkretniej w Biarritz.
Jest to miejscowość sławnych i bogatych. To taka francuska Kalifornia, raj dla windsurferów. W okolicach Bożego Narodzenia średnia temperatura to 20 stopni.

THE PLACE TO BE!

W Biarritz spotykają się trzy kultury : francuska, hiszpańska i baskijska, przeważa język hiszpański. I coś mi się zdaje, że właściciele tej rezydencji, której zdjęcia zamieszczam poniżej też z Hiszpanią mają coś wspólnego.
Por qué? Bo żółty. Bo niebieski. Bo pomarańczowy. Bo projektant przełamał biel i szarość i nie bał się kolorów.
A tym projektantem jest Melian Randolph.

I LIKE!
 
Tak wygląda rezydencja z zewnątrz. Kolorowo? I bardzo dobrze, gdyby wszystko było białe to jednak świat dużo by stracił.































 
homeadore.com
 
Rzut oka do wewnątrz...

homeadore.com

środa, 2 września 2015

HOTEL STEFANIA.

Od wielu lat jesteśmy w Unii i bez problemów możemy zwiedzać cały świat. Jeździmy na zagraniczne wakacje i zagraniczne ferie, często im dalej od Polski tym lepiej.
I dobrze. Sama też jeżdżę, zwiedzam, poznaję i podziwiam. Też mam apetyt na obejrzenie całego świata, ale...myślę sobie, że warto czasem przypomnieć sobie o tym, że ta nasza Polska mimo wielu niedoskonałości to jednak piękny kraj i w nim też  można  znaleźć miejsca, które zapadają w serducha.
Wiele lat temu w moim serduchu fragment miejsca wykroiła sobie Krynica Zdrój.
Lubię tam być i chętnie tam wracam. Zdarza się, że jadę tylko na weekend ( pomysł mało racjonalny przy konieczności pokonania 400 km), żeby zwolnić, odetchnąć od dużego miasta, pogapić się na góry lub pogapić się z gór.

Krynica to uzdrowisko. Szczególnie latem. Żeby ją wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem należy zażywać kąpieli zarówno błotnych jak i słonecznych, chodzić na masaże i pić wody mineralne. Jak instrukcja w Pijalni Głównej głosi " Pić należy spacerując!"...
A spacerując nie sposób przejść obojętnie obok wybijającego się na pierwszy rzut oka kolorem, a zaraz potem architekturą hotelu "Stefania".
Budynek powstał na przełomie XIX i XX wieku.
Kilka lat temu został zburzony i odbudowany pod czujnym okiem konserwatora. Zewnętrzny kształt zachowano taki, jak był od samego początku. Nie można go zamknąć w ramy żadnego konkretnego stylu w architekturze. Nie ma drugiego podobnego w Krynicy. To taka jej perełka. Jest zielony, ma wieżyczkę, kopułę, ganek... Na bogato? Tak. Ale tak się składa, że wszystko do siebie pasuje, a Stefania uwodzi przechodniów i otwiera przed nimi swoje podwoje.

Na początek przyjrzałam się jej z zewnątrz. Zamieszczam widok en face :


wtorek, 25 sierpnia 2015

ROWER W MIESZKANIU.

Mam wrażenie, że zwolenników transportu rowerowego przybywa z roku na rok. Ma to swoje dobre i złe strony. Z dobrych to przede wszystkim to, że rowerowicze są zdrowsi i dla środowiska, i dla siebie samych. Ze złych stron to głównie takie  zjawisko, że jazda rekreacyjna wzdłuż Wisły podczas wiosennego weekendu przypomina ruch na wylotówkach z Warszawy w piątek po południu...korki!
Natłok rowerzystów nie zmienia faktu, że osobiście jazdę na rowerze lubię, praktykuję i jak dłużej nie mam możliwości to
"...w powietrzu czuję czegoś mi brakuje..."
No, ale jak się mieszka w bloku to gdzie ten rower trzymać? W wózkowni? Można...jeżeli wózkownia jest  bezpieczna...
Na korytarzu? Można również, o ile tu z kolei nie grozi  niebezpieczeństwo, że ktoś sobie ten rower zapożyczy...
Pod blokiem? Jak ktoś lubi ryzyko...ja bym nie zostawiła.
Na balkonie? Jest to jakaś opcja. Lepsza jeżeli balkon zabudowany, ale na otwartym też widziałam...
No a co z rowerem w mieszkaniu? Można? Można.
Podpowiadam kilka pomysłów.

Można rower podwiesić pod sufitem : 
Na hakach...

designattractor.com
happyinteriorblog.com

środa, 12 sierpnia 2015

BIURO W BOSTONIE.

Ostatnio przeglądałam różne wnętrza biurowe i znalazłam wnętrze biura, w jakim mi pracowałoby się bardzo przyjemnie.
Biuro znajduje się w Bostonie i jest siedzibą agencji nieruchomości.
Zaprojektowane zostało przez bostońską  pracownię Touloukian Touloukian.
To co rzuciło mi się w oczy to był sufit.
Odkryty, goły, wersja sauté... Bardzo przyjemna wersja.
Podobno wcześniej właściwe sklepienie było ukryte pod sufitem podwieszanym. Przy remoncie odkryto jego prawdziwy kształt i postanowiono to wykorzystać jako atut nowego miejsca.
Wokół surowego sklepienia skupił się cały zamysł stworzenia nowych przestrzeni.

Zimny beton i pluszowe obicia kanap. Dużo szkła i meble w drewnie.
Styl surowy, ale udomowiony. 
Proszę oto on:

homeadore.com

piątek, 7 sierpnia 2015

13m2.


I znów na tapecie mieszkanie o niewielkiej ilości metrów kwadratowych. Ta niewielka ilość metrów  to 13 ( słownie trzynaście - to nie pomyłka). Mieszkanie znajduje się we Wrocławiu i jego wnętrze zostało bardzo ergonomicznie zaprojektowane przez mieszkającego tam przez kilka lat Szymona Hanczara.

Na tak niewielkiej przestrzeni projektantowi udało się pomieścić wszystko co jest w mieszkaniu  niezbędne. Jest tam sypialnia, kuchnia, łazienka, przestronna szafa i miejsce do pracy.
Z dodatkowych atrakcji znalazło się też miejsce na rower i mała niespodzianka....hamak!

Czy w momencie gdy prowadzi się życie człowieka zapracowanego potrzeba czegoś więcej? Projektant twierdzi, że zupełnie nie. Większe pomieszczenie - więcej czasu na sprzątanie. A są przecież przyjemniejsze sposoby na spędzanie wolnego czasu.

Mieszkanie do wglądu:

contemporist.com


contemporist.com

środa, 5 sierpnia 2015

DRZWI PRZESUWNE.

Niedawno rozmawiałam z koleżanką, która chce zmienić coś w swoim mieszkaniu. Niektóre ze zmian wymuszone są postępowaniem czasu, a niektóre będą się działy przy tak zwanej okazji, że jak już i tak i tak jest remont ,to może coś zmienić dla samej zmiany.
Bo zmiany to dobra rzecz.
Zastanawiałyśmy się nad różnymi rzeczami, kuchnia, łazienka, drzwi... I właśnie na drzwiach rozmowy się zatrzymały.
Zatrzymały się dlatego, że rzuciłam hasło "drzwi przesuwne". Koleżanka się skrzywiła, że jak to, jakie drzwi przesuwne, że rozwalająca się harmonijka, że ona nie chce.
Wiem  o jakich myślała, bo sama pamiętam  z dzieciństwa drzwi przesuwne u mojego kuzyna, których odsunięcie graniczyło z cudem i kończyło się często na ich wyłamaniu, ale....

Ogromną zaletą drzwi przesuwnych jest to, że oszczędzają miejsce potrzebne do otwarcia zwykłych drzwi skrzydłowych. A czasy psujących się drzwi harmonijkowych  to już prawie prehistoria :)

Technika poszła do przodu. A razem z nią budowa, wygląd i funkcjonalność przedmiotowych drzwi.
Poniżej załączam dowody. 

Zwykłe, funkcjonalne proste drzwi :

homearrangement.com

czwartek, 30 lipca 2015

LOFT NA UKRAINIE.

Myślałam, że mam tak zwane szerokie horyzonty...
Może i mam, ale mają one swoje zawężenia. Odkrycie tego trochę mnie przeraziło, ale...dobrze, że można nad tym pracować...
O co cho? O to, że w związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie, gdzieś w mojej głowie powstał obraz tego kraju jako poszarpanego, uciemiężonego i w ogóle bidy z nędzą.

1. Niestety jest to prawda.
2. Ta prawda ma wyjątki.
3. Tym wyjątkiem jest na przykład taki sobie lofcik w Kijowie, w którym tej bidy z nędzą nie uświadczysz.
4. Co więcej, aż chce się tam mieszkać.
5. Co mi się tam podoba? Po kolei :

Projekt : MARTINarchitects.

Widoczne belki stropowe i wielkie okno, to coś co wpada w oko i zatrzymuje to oko na dłużej.

homeadore.com


poniedziałek, 27 lipca 2015

DOM KERETA.

Z cyklu zwiedzamy Warszawę.
Najwęższy dom świata. Warszawa. Polska.
Instalacja znajdująca się pomiędzy dwoma budynkami przy ulicy Żelaznej.
Jest tak niepozorna z wyglądu, że jak chciałam zabłysnąć przed kolegą z Włoch, który przyjechał ze słonecznej Italii podziwiać naszą stolicę, to przejechałam rowerem obok tej instalacji dwa razy i nic. No...nie zabłysłam :)
Nie wiem, spodziewałam się, że będzie jakieś oznaczenie, drogowskaz, znak na niebie lub ziemi, że to właśnie tam, w tym miejscu ten jedyny, najwęższy na świecie dom stoi. Ale nie. Pudło. Nic takiego się nie pojawiło...
Na szczęście  pojawił się internet w komórce i sprecyzował adres. Pomogło. Znaleźliśmy.
Oto i on :

homedsgn.com

A oto garść informacji o tym cudzie:

piątek, 17 lipca 2015

SYPIALNIE. DREWNO.

Dziś pod lupę wzięłam sypialnie.
Znalazłam bardzo dużo inspiracji -  sypialnie industrialne, romantyczne, domowe, hotelowe, prowansalskie, amerykańskie, skandynawskie, ciemne, jasne, małe, duże itepe itede...
Ale!
W związku z tym, że mam wielką słabość do drewna, zarówno we wnętrzach jak i  "zewnętrzach" postanowiłam na początek podzielić się tymi sypialniami, w których obsadzie  występuje właśnie drewno. Nie zawsze jest to rola główna, czasem drugoplanowa, ale przecież drugoplanowe też wiele wnoszą. Za drugoplanowe role też przyznają Oskary.

Poniżej moje nominacje. 
Za role pierwszoplanowe:


archello.com
Uzasadnienie: zbędne 

wtorek, 14 lipca 2015

OGRÓD SZTUK.

Robiłam niedawno porządki w komputerze.
Albo inaczej. Zabrałam się do robienia porządków w komputerze...i  utknęłam na zdjęciach. Żadna nowość, często na tym te moje porządki się  kończą.Taki lajf.
W każdym razie wpadły mi w oko zdjęcia z wyjazdu do Krakowa, na Coke Festival, latem, dwa lata temu.
Wesoło, rozrywkowo i spontanicznie, ale nie tylko. Jako, że profil wyjazdu nie był tylko rozrywkowy, ale połączony  w ramach możliwości z profilem kulturalno-oświatowym, poszłam pooglądać co tam w grodzie Kraka nowego architektonicznego się zadziało... no i prawda wygląda tak, że od momentu mojej poprzedniej wizyty zadziało się sporo. Między tym sporo jest budynek, którym możemy się pochwalić (my jako Polacy) i chwalimy się na arenie międzynarodowej. I słusznie, bo robi wrażenie. Bardzo dobre wrażenie.

Ten budynek to Ogród Sztuk. Małopolski Ogród Sztuk.
Projekt autorstwa pracowni Ingarden & Ewý Architekci.

Co się kryje pod tą górnolotną nazwą?
Otóż wewnątrz budynku mieszczą się takie funkcje jak teatr - studio, sala konferencyjna, koncertowa i bankietowo – wystawowa. W tym oto Ogrodzie mogą się odbywać się spektakle, koncerty, wystawy, seanse filmowe, sympozja, konferencje, aukcje sztuki, pokazy mody, zajęcia edukacyjne związane ze sztuką itp.
Uff....trochę tego jest. Ładne kwiatki. Jak to w ładnym Ogrodzie. Ogrodzonym ładną szklaną fasadą z charakterystycznymi ceramicznymi elementami.
Więcej się nie rozpisuję, bo poczytać można na portalach architektonicznych.

P.S. Pstrykane przeze mnie zdjęcia nie były robione z myślą o publikacji, ale  je umieszczę, na dowód tego, że moje porządki to nie ściema.

Tak się Ogród Sztuk wpisuje w pierzeję ulicy:


środa, 8 lipca 2015

FRANK LLOYD WRIGHT.

Tak się stało, że znalazłam się na studiach architektonicznych.
Nie przez przypadek, bo najczęściej potrzeba dość dużej determinacji żeby się tam znaleźć.
Zasadniczym powodem dla którego wybrałam te studia było to, że lubiłam rysować, sprawiało mi to frajdę i w dodatku podobało się innym.

Na studiach okazało się, że jednak na rysowaniu studiowanie architektury się nie kończy (!)
Trzeba było projektować.
Brzmi pięknie, wizjonersko i artystycznie...tylko jak się do tego zabrać żeby to było ładne, funkcjonale, trzymało się kupy, wkomponowywało się w otoczenie?
Rysować to jedno, projektować to trochę co innego. Co było robić? Trzeba było stanąć na wysokości zadania. Posłuchałam tych, co coś niecoś o projektowaniu wiedzieli.
"Oglądaj" - mówili. Oglądałam.
"Popatrz co wymyślili inni"- mówili. Patrzyłam.
"Inspiruj się"... Zadziałało.

Znalazłam  Pana, który właściwie inspiruje mnie do dziś. Ten Pan to Frank Lloyd Wright, który zaprojektował dziesiątki domów i rezydencji. Projektował nie tylko domy mieszkalne, ale także budynki użyteczności publicznej oraz budynki komercyjne.
Największe wrażenie zrobiły na mnie jednak rezydencje. I właśnie niektóre z nich chciałam pokazać. Zapadły we mnie, bo pięknie komponują się z otoczeniem i charakteryzują się prostotą bryły. Wright był prekursorem architektury organicznej, a dodatkowo wielbicielem  kultury japońskiej. Ilość jego projektó podawana jest w setkach...
Wszystkich nie pokażę. Don't you worry!

Wybrałam kilka.
Pierwszy budynek, na który się natknęłam to Dom nad wodospadem. Oto i on:


smithsonianmag.com

sobota, 4 lipca 2015

MAŁE MIESZKANIE I PRZESTRZEŃ.

Podejrzewam, że każdy marzy sobie w skrytości ducha o fajnym, dużym i przestronnym mieszkaniu lub domu.
Jednym się te marzenia udaje zrealizować, innym nie do końca. Jednym szybciej, innym po pokonaniu paru życiowych zakrętów, które odwlekają realizację tego akurat marzenia w czasie.
Podejrzewam też, że właśnie ci z zakrętami, tacy , którym zależy na jakości otaczającej ich przestrzeni kombinują co zrobić, by ta przestrzeń mieszkalna, która aktualnie jest ich miejscem stałego pobytu, mimo mocno okrojonego metrażu była faktycznie przestrzenią, a nie ciasną klitką.
Co robić zatem? Co robić?
Pomyśleć, pokombinować...może się da coś pozmieniać...

Mam tu taki ciekawy przykład.
Mieszkanie  daleko stąd, w Tel Avivie. Ale realia metrażowe jakby zupełnie nasze polskie. 40m2.
Przearanżowania tego mieszkania podjęło się izraelskie biuro SFARO.
Idea, która była punktem wyjścia to lokalizacja trzonu instalacyjnego potrzebnego do obsługi kuchni i łazienki w centrum mieszkania. Powstało rondo. A właściwie coś na jego kształt, bo jednak mowa o bryle prostopadłościennej, wokół której działa w mieszkaniu komunikacja. Tak wygląda rzut :

Na górze to co jest.
Na dole to co było.

inhabitat.com

Po rearanżacji mieszknia powstały wygodne strefy : sypialnia, hall, salon, łazienka.
Wcześniej te funkcje były trochę pomieszane, miały dziwne wymiary i kształty.
Przestrzeń, która powstała to takie kompatybilne mieszkanie. Każda metr jest tu naprawdę wykorzystany. Nie ma mowy o stratach.

inhabitat.com


piątek, 26 czerwca 2015

FARBA TABLICOWA W MIESZKANIU.

Ściany pomalowane farbą tablicową okazują się być bardzo ciekawym elementem wystroju mieszkań. Pełnią kilka funkcji, miedzy innymi  takie  :
  • dekoracja  - z możliwością zmiany w zależności od okazji i humoru  użytkowników mieszkania, 
  • notatnik  - zakupy, obowiązki, plan zajęć, plan lekcji...cokolwiek, co nie jest najprostsze do zapamiętania, a zapisanie na karteczce grozi zagubieniem i brakiem realizacji,
  • zabawa!!!
Farba tablicowa może być stosowana w każdym pomieszczeniu, nie ma specjalnych wytycznych i trendów mody...uff, chociaż tutaj! 
A więc? Bardzo proszę oto kilka przykładów.

Zastosowanie w  kuchni :


decoholic.com

piątek, 19 czerwca 2015

WAKACYJNA ŁAZIENKA.

Długi weekend , długi weekend i po długim weekendzie.
Udało mi się jak jeszcze trwał, wyjechać poza Wawę i pomieszkać parę dni w domku z ogródkiem. Szczęśliwi Ci, którzy to mają na codzień! Nie wiem czy są oni świadomi, że to zupełnie inna jakość życia. Takie małe wakacje każdego dnia...

Wyjazd się udał, pogoda i towarzystwo super, ale, że nic nie trwa wiecznie,  to trzeba było z domku z ogródkiem do Wawy wrócić. Dobrze, że było dokąd wracać!

Ale...wygląda  na to, że domek zapadł mi mocno w pamięć, bo biorąc po powrocie kąpiel w mojej blokowej łazience, zamarzył mi się taka łazienka domkowa, urokliwa,  romantyczna, dla mnie wakacyjna.
Ok, nie będę narzekać na swoją, bo po pierwsze nie jest zła, a po drugie dobrze, że w ogóle jest. Ale gdybym miała domek, a  w nim łazienkę, to nie miałabym zupełnie nic przeciw temu, żeby wyglądała ona jak jedna z tych poniżej.

Np. tak :
pinterest.com

czwartek, 11 czerwca 2015

PRZESTRZEŃ BIUROWA A KOLOR.


Jak byłam mała to chodziłam do "Gawędy".
Jedną z pierwszych piosenek jakich się tam nauczyłam była piosenka "Kolorowa".
Szła ona mniej więcej tak : "...czarne przegrywa, kolor wygrywa, w kolory grajmy dziś, w jabłka z jabłonek, w skrzydła biedronek, w każdy zielony liść...."
I dalej też było o kolorach...
Czy to przez "Gawędę" czy nie, tak mi się w głowie zakodowało, że lubię kolory i poprawiają mi one humor, szczególnie gdy za oknem szarość, burość i nijakość.

Pewnie właśnie dlatego zainteresował mnie  taki budynek, przez którego okna przebijają się kolory jego wnętrz. 

Chodzi o budynek o nazwie Apos2, znajdujący się w Bangkoku.
Jest on fragmentem pierzei, która  na zewnątrz zupełnie niczym się nie wyróżnia...


archdaily.com



ale wnętrze budynku to zaprojektowana przez biuro APOSTROPHY'S kolorowa przestrzeń. 

Trzy kolory. Czerwony.
Parter. 

archdaily.com

piątek, 5 czerwca 2015

WŁÓCZKA WE WNĘTRZACH.

Dziś do oglądania twórczość, w której wykorzystano włóczkę.Moje doświadczenia z włóczką i szydełkowaniem ograniczyły się do prac ZPT w podstawówce i ubranek dla Barbie.
Okazuje się, że można pójść dużo dalej. Oto przykłady. 
Na pierwszy ogień projekt szydełkowego placu zabaw. To przykład jednego z  nie do końca szablonowych pomysłów, według mnie wartego uznania. Taki plac zabaw rozwesela i koloruje przestrzeń, a do tego daje sporo radości i trudno w nim o siniaki.
Autorem projektu, który nosi nazwę "the Rainbow Net"  jest Toshiko Horiuchi-MacAdam.

Projekt widziałam na żywo, w moim telefonicznym obiektywie wyglądał tak :



wtorek, 2 czerwca 2015

KUCHNIA. INSPIRACJE.


Było o kuchni małej.
I dobrze, bo małe jest piękne...
....ale  duże jeszcze piękniejsze!
Tym razem  tak naprawdę rozmiar nie ma znaczenia, ale znaczenie ma wygląd.
Bo przecież kuchnia to serce domu, każda impreza albo zaczyna, albo kończy się w kuchni.
W dodatku tak się dzieje, że o ile kiedyś dążyło się do tego by kuchnia była osobnym pomieszczeniem, które w razie czego można zamknąć i nie przejmować się tym co za zamkniętymi drzwiami się dzieje, o tyle w ostatnich latach mocno upowszechniają się kuchnie otwarte, połączone z pokojem dziennym, mobilizujące do nadania im jakiegoś przyjemnego dla oka charakteru i dodatkowo do utrzymywania porządku. (długie zdanie!)
Nie wiadomo co jest większym wyzwaniem projekt czy porządek...

To jak to z tymi kuchniami jest? Czy jest jakaś obowiązująca moda, jak te ładne kuchnie powinny wyglądać?
Moim zdaniem to trochę tak jak z odzieżą. Niby moda jest, ale czy za wszelką cenę trzeba się jej podporządkowywać? hmn...nie każdemu to wychodzi na dobre...i apetyczne.

Może warto wsłuchać się w siebie i znaleźć swój styl?

Ale! Jeżeli ktoś chce za koniecznie mieć kuchnię alla moda?
To okazuje się, że najmodniejszy i równocześnie bardzo bezpieczny jest kolor biały. Mam wrażenie, że dlatego, że daje dobrą energię.
I wszystko do niego pasuje. I tworzy znakomity duet z drewnem.

Działa w kuchni nowoczesnej i stylizowanej.

mewe.com

piątek, 29 maja 2015

RESTAURACJE - SUSHI.


Pierwszy raz jak jadłam sushi to wcale mi nie smakowało.
Drugi raz było lepiej. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że sushi lubię, nawet bardzo lubię.
Nie jest to jednak potrawa, którą mogę zjeść w każdym miejscu i o każdej porze.
Nie ma mowy, żebym je zamówiła  w zestawie obiadowym z firmy cateringowej i jadła w pracy w kuchni  wśród zapachów schabowego, chińczyka lub kebaba. Próbowałam, nie dałam rady. Nie przeskoczę tego i już.
O ile frytki zjem prawie wszędzie i wcale nie jestem wymagająca co do miejsca, o tyle do sushi potrzebuję jakiejś klimatycznej sushi-otoczki i atmosfery, i nie może to być pierwszy lepszy bar z plastikowymi obrusami w kratkę. 
No jakoś nie bardzo.
Myśląc sobie nad tym, gdzie przyjemnie byłoby to sushi zjeść, zaczęłam oglądać różne japońskie restauracje i znalazłam kilka, które odnośnie atmosfery miejsca spełniłyby moje wymagania estetyczne.
Ciekawe czy spełniłyby również wymagania mojego podniebienia...
W związku z całkiem nieźle rozwiniętą wyobraźnią, wyobrażę sobie, że jak najbardziej.
No bo jak mogłoby być inaczej w takich miejscach?  

Japońska restauracja w Japonii: 

Restauracja Sushi Azuma , Osaka, Japonia
projekt - Stile

minimalissimo.com

wtorek, 26 maja 2015

MURAL(E).


Pomiędzy moim osiedlem, a osiedlem sąsiednim wybudowali nową kładkę dla pieszych. 
Stara kładka była zwykłą kładką nad zwykłą ulicą, ale pech chciał, że zwykłą ulicę postanowiono poszerzyć, powiększyć, nadać jej status obwodnicy i  wyciszyć - co oznaczało wybudowanie tuneli poprzerywanych co jakiś czas kładkami, co z kolei budzi moje wątpliwości odnośnie końcowego efektu wyciszenia.

Wracając do starej kładki...no, nie ma do czego wracać....
Ale! Jest nowa kładka. Na razie tylko tyle mogę o niej powiedzieć, że jest masywna. A właściwie masywne ma schody. Jest to dość sporych rozmiarów wylany trzon żelbetowy. Wykończony jako ściana z szarego betonu. Wykończenie byłoby ładne, gdyby nie to, że stanowi atrakcję dla lokalnych i chyba również przyjezdnych grafficiarzy. Każdy z nich ma swoją wizję jak i gdzie się podpisać, jaki obrazek gdzie zmalować...Efekt wygląda marnie. Spójności brak.
W związku z tym ktoś pomyślał i wymyślił, że jeżeli na betonie zostanie wymalowany przez profesjonalistów  spójny, duży, pokrywający całość mural, to wtedy Ci od podpisów, napisów i innych, z szacunku dla autorów powyższego odpuszczą i wejście na kładkę będzie wyglądało elegancko, profesjonalnie na poziomie europejskim... *)

*) Myślę sobie, że do cywilizowanej Europy nam wciąż daleko skoro kładka nie może zostać po prostu betonowa, czysta, minimalistyczna i skoro zaraz znajdzie się ktoś, kto akurat tutaj musi  się wypowiedzieć co on o wyborach i kandydatach na prezydenta myśli, ale...sorry taki mamy kraj.

Ok, stanęło na tym, że będzie mural. Mural o tematyce powstańczej. Czy słusznie? Na pewno ma to swoją logiczną genezę. Może też chodzi o to, że powstanie wzbudzi respekt potencjalnych wandali...
Będę się bacznie przyglądać...

Póki co temat murala wzbudził we mnie chęć zobaczenia murali, które powstają obecnie na świecie. I... okazało się, że na super światowym poziomie murale tworzą między innymi artystami też NASI!
Konkretnie chodzi mi o duet  ETAM CREW.
Ten duet tworzą panowie Przemysław Blejzyk (Sainer) i Mateusz Gapski ( Bezt). Studiowali na łódzkiej ASP. Malują takie murale, że mnie wmurowało.
Tadam! :

 Etam : "Selfsketching"
+ Autone, Mr.Pain, Pener
Bydgoszcz, Polska, 2009

http://www.etamcru.com/etam/selfsketching

piątek, 22 maja 2015

RZECZ O MAŁEJ KUCHNI.




Jest takie hasło " Kuchnia sercem domu"...
Prawda czy fałsz?
Czasem  faktycznie jest jak serce, czasem jak prawa ręka, a czasem jak palec u nogi. 
Kuchnia  jest elementem składowym nieżywego organizmu jakim jest mieszkanie.
I pewnie można bez niej żyć - jak bez ręki albo palca...ale po co? no i co to za życie....
Myślę sobie, że jak już jest w pakiecie, to warto ją urządzić tak, żeby te śniadania, obiady, kolacje lub/i inne specjały gastronomiczne chciało się tam popełniać.
A.
Z racji tego, że najczęściej mam styczność z małymi kuchniami, na takie właśnie zaczęłam zwracać największą uwagę.
BE.
Z racji tego, że zdiagnozowałam u siebie lęki klaustrofobiczne w małych ciemnych pomieszczeniach, moją uwagę przykuwają sposoby, dzięki którym małe kuchnie optycznie robią się większe - takie, w których można oddychać.
Trochę trzeba się przy nich nagimnastykować, ale efekty rekompensują wysiłek.

Oto konkluzja:
AAAAAby optycznie powiększyć kuchnię:
1. Najpewniejszym sposobem  jest kuchnia w kolorze białym.
2. Albo z jego przewagą.
3. Jeżeli nie w białym, to w jasnym z gamy zimnych.
4. Warto zainwestować w lśniące fronty szafek .Trudniej z utrzymaniem ich jako lśniące przez 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, ale... chcieć to móc! Kwestia priorytetów...

Oto dowody:
Na biało...

pinterest.com

środa, 20 maja 2015

NIEZWYKŁY HOTEL.


Pracowałam przy przemysłówce. Przy fabryce słodyczy. Kombinowałam jak ustawić silosy, co to w ogóle są za zjawiska, gdzie mogą być ustawione, gdzie nie mogą, jak wyglądają i jak do nich podjechać. Generalnie temat nie był wdzięczny, pożarnik zmieniał zdanie co do stref pożarowych, raz mogłam to gdzieś tam wliczyć, raz nie. Same problemy. Żeby to chociaż ładne było, ale to żadna architektura...
Tak mi się kojarzyły. Aż natknęłam się na to cudo.
Hotel. Hotel silos. A raczej kompleks silosów. W Nowej Zelandii.

Każdy jeden to osobny apartament. Całkiem luksusowo wyposażony, z łazienką, balkonem, telewizją satelitarną, radiem i internetem.
W dodatku eco-friendly. Ogrzewanie, przewietrzanie, oczyszczanie ścieków - wszystko zostało sprytnie pomyślane tak, aby dodatkowo  niepotrzebnie nie eksploatować planety.
Trochę nie jestem przekonana do takiego systemu, że śmieciami z premedytacją karmi się robaki, żeby te unicestwiały śmieci. Kółko zamknięte. Śmieci-robaki-śmieci-robaki... 
A jak się otworzy i robaki się rozejdą? Strach pomyśleć. 

Może lepiej skupić się na  czymś przyjemniejszym i obejrzeć w jaki sposób projektanci ( pracownia F3 Design  z Nowej Zelandii ten kompleks sobie wymyślili.

silostay.kiwi.nz

poniedziałek, 18 maja 2015

INNE PLACE ZABAW.


Moje dzieciństwo wyglądało tak, że byłam dzieckiem podwórka. Zaraz po szkole, często jeszcze nie dotarłszy do domu i porzuciwszy gdzieś tornister, razem z innymi dzieciakami wymyślaliśmy sobie zabawy, które pochłaniały całą naszą energię i wyobraźnię, i nic nie było ważne.
Nasz plac zabaw to były drabinki i trzepak, a zabawy to gra piłką tenisową w króla skoczka, albo na trzepaku lub drabinkach w murzynka lub tramwajarza. Skąd się wzięły te nazwy nie mam pojęcia. Nikt się nad tym nie zastanawiał, zabawa była przednia i mogła trwać godzinami.
Jako dziecko uwielbiałam grać w gumę. Moim zmartwieniem było to, że gdy rozglądałam się dookoła wyglądało na to, że dorosłe panie w gumę nie grają.
Przez to nie chciałam być dorosła.
Ale dorosłam. I wiele rzeczy się zmieniło. Na przykład to, że w gumę nie gram.
Zmieniły się też place zabaw.
Czy na lepsze? Trudno powiedzieć. Czy na ładniejsze? Często śmiem wątpić patrząc na kolorowe masywne chatki, mostki i ciuchcie. Czy działają na wyobraźnię? Nie wiem.
Może i spełniają wyśmienicie swoje funkcje, ale po prostu mi się nie podobają.
Okazuje się, że nie jestem w moim niepodobaniu się jedyna, jest takich osób więcej i te osoby przyczyniły się do powstania placów zabaw, które harmonizują z otoczeniem.
Super, że takie place zabaw są, funkcjonują, rozwijają i nie biją po oczach. 
I mogą z nich korzystać również dorośli!

Plac zabaw w parku Gleisdreieck, Berlin, projekt - Atelier lodil.
Minimalistyczny plac zabaw wykonany z drewna, lin i stali nierdzewnej. 

inhabitat.com

sobota, 16 maja 2015

BYŁ SOBIE KOŚCIÓŁ.


Transformacja - zmiana postaci czegoś, przekształcenie.

Może to być zmiana w chemii, w logice, w informatyce...
Może to być zmiana w architekturze.
Może to być zmiana w człowieku i dotyczyć światopoglądu, ideologii lub wyznania...

W tym poście bardziej widać  lokalny upadek wyznania niż jego zmianę.

O co chodzi ?
O kościoły. I o to, że niektóre z nich przestają funkcjonować jako miejsca kultów religijnych i spotkań wyznawców wiary, a zaczynają jako...
Reguły na funkcję brak.
Ale regułą jest to, że jest to ciekawie zaprojektowana przestrzeń.
Podoba mi się to, że leżąc na łóżku, niekoniecznie krzyżem, można gapić się na konstrukcję sklepień. Albo siedząc na antresoli przy organach delektować się czerwonym winem. Niekoniecznie mszalnym.

Zaciekawiły mnie konwersje kościołów, bo faktycznie można zaadaptować te budynki na różne funkcje. Każda z tych, które poniżej, jest ciekawa i zaprojektowana nietuzinkowo.
Nieodłącznym elementem zmiany funkcji jest zmiana charakteru i stylu. Zmiana mebli, oświetlenia i użytkowników...

Może i nie ma tam już religii, ale na pewno jest tam dusza.
 

Księgarnia Selexyz,  projekt -  Merkx + Girod Architects, Maastricht, Holandia 

http://openbuildings.com

wtorek, 12 maja 2015

ZACZĘŁY SIĘ SCHODY.


Schody projektuje się po to by umożliwić komunikację pomiędzy poziomami.
Poziom. Level. Etap. W budynku, w przestrzeni, w życiu.
Dziś metaforycznie.

Zastanawiam się na jakim ja jestem etapie.
Dokąd i którędy mam wędrować dalej. Jaki będzie kolejny poziom. W którym momencie uznam, że właśnie tymi schodami mam się wspinać i że właśnie te zaprowadzą mnie tam gdzie chcę się znaleźć.
Można się tak zastanawiać godzinami, ale na dłuższą metę to do niczego nie prowadzi. Trzeba zakasać rękawy, albo nogawki, jak kto woli i stawiać kolejne kroki.
Po schodach. No bo jednak przecież gdzieś prowadzą. Logicznie rzecz ujmując...skoro idę z samego dołu to prowadzą do góry...
A z góry jest lepszy widok i szersza perspektywa...

Balansując między rzeczywistością i metaforami, zastanawiając się nad tymi schodami, które mam do pokonania zaczęłam przyglądać się zwykłym schodom.
Czy takim zupełnie zwykłym? Ładnym. Takim, którymi chciałabym wchodzić.

Takimi szklanymi :

decoist.com

sobota, 9 maja 2015

ARCHITEKTURA JAPONII.


...Minimalizm. Prostota formy. Oszczędność dekoracji.
...Funkcjonalność. Ascetyczny wystrój wnętrza.
...Precyzja. Trwałość wykonania. Dbałość o detal i fakturę.
...Asymetria.
...Szacunek do przyrody. Inspiracja naturą.
...Naturalne materiały -  drewno, kamień, papier.
...Połączenia wnętrza domu z ogrodem /przesuwne drewniane i szklane ściany/
...Neutralne barwy symbolizujące spokój i optymizm.
...Akcenty kolorystyczne jako symbole życia i energii /czerwień, oranż, żółć/

To taka skompresowana charakterystyka japońskiego sposobu projektowania.

Jaka jest geneza powstania tego stylu, który ma swoich zwolenników na całym świecie?
Specyfika architektury japońskiej wywodzi się z tradycji religijnej i kulturowej.
Korzeni tej tradycji można się doszukać w świątyniach buddyjskich mnichów zen, a dokładniej w urządzanych przez nich pomieszczeniach do czytania i medytacji. Przestrzeń tych pomieszczeń miała sprzyjać skupieniu, obowiązywała w niej skromność, prostota i ograniczenie niezbędnych przedmiotów. Taki sposób kształtowania przestrzeni z czasem zaczął pojawiać się w tradycyjnych japońskich domach , a od XX wieku zafascynował się nim zachód.

Tak powstał minimalizm, który z powodzeniem funkcjonuje obecnie i niezmiennie cieszy się popularnością.
Przejawia się on w kształtowaniu brył oraz wnętrz japońskich domów.
Te domy kojarzą mi się z grafiką. To taka grafika w wymiarze 3D.
Dziś pokażę takie, które zainteresowały mnie ze względu na swoje położenie. W ciasnej tkance miasta, wciśnięte pomiędzy inne budynki, Inne. Rzucające się w oczy. Niesymetryczne.

Dom w Tosu, Prefektura Saga, Japonia, projekt - Architect Show. 
fot. Blitz STUDIO Toshihisa Ishii

środa, 6 maja 2015

FOTOTAPETY.


Powiększają wnętrze, nadają mu indywidualny charakter, przypominają o czymś lub o kimś.
Kształtują przestrzeń, wprowadzają w klimat, przenoszą w inne miejsce, inny świat.
Bawią, ciekawią, działają na wyobraźnię...a czasem nie znaczą nic, po prostu chcemy je mieć.

Poniżej te, które zrobiły na mnie wrażenie : 
...te zupełnie realne...

decoist.com

poniedziałek, 4 maja 2015

MAJÓWKA.

Majówka, majówka i po majówce. Ale z głową ciągle na majowym wyjeździe.
Potrzebuję kilku dni , żeby wrócić do codziennych obowiązków po takiej odskoczni od wszystkiego.
Mimo różnie wyglądających prognoz pogody, wyjechałam ze znajomymi na Mazury.
I bardzo dobrze się stało, bo prognoza, która sprawdziła się w Koczku była tą bardziej optymistyczną. Ok, nie było upałów, a oprócz słońca był wiatr i chłodne wieczory, ale okolica, spokój dla oczu, oderwanie się od szalonego tempa życia w Warszawie były warte tego, by tych drobnych niedogodności nie zauważyć.

Wsi spokojna, wsi wesoła! Nieskażona komercją, reklamami, tłokiem i marną muzyką...
Oto najbliższa okolica i progi domku, w którym mieszkaliśmy : 



czwartek, 30 kwietnia 2015

LITER OF LIGHT.



Budownictwo ekologiczne.
Kolektory słoneczne, pompy ciepła, zielone dachy, rodzime materiały budowlane, materiały budowlane z odzysku.
Temat, który nieustannie żyje.
Czy słusznie, czy warto, czy się opłaca, czy zdrowiej, czy taniej, czy coś się traci, co się zyska, czy lepiej...
Mądrzy tego świata przeprowadzają badania i dyskutują na temat racjonalności, oszczędności, możliwych zysków i strat, wad i zalet...
Dyskusje trwają. A tymczasem w wielkim świecie...

Może bardziej odległym niż wielkim... Konkretnie na Filipinach. Na przedmieściach Manili...
W skupisku ubogich domów i ubogich mieszkańców, gdzie dostęp światła jest ograniczony z powodu mikro odległości pomiędzy budynkami i równocześnie problemów z uzyskaniem dostępu do elektryczności, gdzie przez nieprawidłowe przepięcia kabli i używanie lamp naftowych częstym zjawiskiem są pożary, ktoś wpadł na genialny pomysł wykorzystania butelek z wodą jako doświetlenia pomieszczeń.

Ekologiczne źródło światła.
Brzmi dumnie! I bardzo dobrze, że dumnie, bo dzięki temu wynalazkowi tysiącom filipińczyków poprawiły się warunki życia, poprawiło się bezpieczeństwo i zmniejszyły rachunki za prąd. Tym szczęściarzom, którzy go mieli.
Za to bardzo proste i bardzo efektywne rozwiązanie odpowiedzialni są Studenci z Massachusetts Institute of Technology (MIT). To oni, dzięki plastikowym butelkom wypełnionym po korek wodą z dodatkiem wybielacza rozświetlili setki domów w Manili. Z pomocą przyszła im organizacja non-profit My Shelter Foundation, której założycielem jest Illac Diaz. Ten Pan zainspirował sponsorów i wolontariuszy do “produkcji” i instalacji tych ekologicznych żarówek w dachach i ścianach budynków.
Taka pojedyncza żarówka dostała nazwę “Liter of Light”. Daje ona światło o mocy 55 Watt.
Mała rzecz a cieszy (!)
Co więcej , odmienia ludziom życie.

http://literoflight.org

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

RECYCLIG. CIĄG DALSZY.


Ten post to jakby ciąg dalszy posta poprzedniego. Zgłębiając temat możliwości ponownego wykorzystania materiałów i przedmiotów znalazłam kilka przykładów, w których ten temat został potraktowany całościowo. Co mam na myśli? To, że całe przestrzenie zostały zaprojektowane z użyciem materiałów, które gdzieś kiedyś komuś już służyły.

Potrzeba matką wynalazku. (!)
Potrzeba dizajnu? Na pewno też. Jest estetycznie, inaczej i  z pomysłem.
Potrzeba budżetowa? Ma sens. Skoro można ograniczyć koszty, to może to co zostanie ponad założony budżet przeznaczyć na leczenie dzieciaków albo schronisko dla psów.
Potrzeba tymczasowości? Mocno powiązana z tą od wydatków. Skoro nie wiadomo ile czasu tak zaprojektowana przestrzeń ma działać, to prościej i taniej będzie ją przearanżować jeżeli wykonana jest z elementów mobilnych, wielofunkcyjnych i takich, które nie kosztowały gór złota.

O czym mówię?

Na przykład o wnętrzu holenderskiego studia reklamowego BrandBase zaprojektowanego przez MOST Architecture, w którym na budowę mebli biurowych oraz klatki schodowej wykorzystano europalety.
Efekt poniżej:

fot. Rogier Jaarsma