I dobrze. Sama też jeżdżę, zwiedzam, poznaję i podziwiam. Też mam apetyt na obejrzenie całego świata, ale...myślę sobie, że warto czasem przypomnieć sobie o tym, że ta nasza Polska mimo wielu niedoskonałości to jednak piękny kraj i w nim też można znaleźć miejsca, które zapadają w serducha.
Wiele lat temu w moim serduchu fragment miejsca wykroiła sobie Krynica Zdrój.
Lubię tam być i chętnie tam wracam. Zdarza się, że jadę tylko na weekend ( pomysł mało racjonalny przy konieczności pokonania 400 km), żeby zwolnić, odetchnąć od dużego miasta, pogapić się na góry lub pogapić się z gór.
Krynica to uzdrowisko. Szczególnie latem. Żeby ją wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem należy zażywać kąpieli zarówno błotnych jak i słonecznych, chodzić na masaże i pić wody mineralne. Jak instrukcja w Pijalni Głównej głosi " Pić należy spacerując!"...
A spacerując nie sposób przejść obojętnie obok wybijającego się na pierwszy rzut oka kolorem, a zaraz potem architekturą hotelu "Stefania".
Budynek powstał na przełomie XIX i XX wieku.
Kilka lat temu został zburzony i odbudowany pod czujnym okiem konserwatora. Zewnętrzny kształt zachowano taki, jak był od samego początku. Nie można go zamknąć w ramy żadnego konkretnego stylu w architekturze. Nie ma drugiego podobnego w Krynicy. To taka jej perełka. Jest zielony, ma wieżyczkę, kopułę, ganek... Na bogato? Tak. Ale tak się składa, że wszystko do siebie pasuje, a Stefania uwodzi przechodniów i otwiera przed nimi swoje podwoje.
Na początek przyjrzałam się jej z zewnątrz. Zamieszczam widok en face :
i widoki z profili:
Ten profil wydaje się być najkorzystniejszy:
Przed hotelem jest plac, po którego jednej stronie jest parking, a po drugiej kawiarnia :
Z kawiarni można obserwować przechodniów. To lubię :)
Otwarte podwoje to otwarte podwoje. Przekroczyłam próg i zastałam taki oto przyjemny widok :
Porozglądałam się dookoła, niewielka recepcja sprawia wrażenie przytulnego salonu połączonego z kawiarnią. Wszystko w tym wnętrzu ma swoje miejsce, cały wystrój tworzy zgodną całość. Nie krzyczy nowoczesnością, zaprasza do środka, opowiada o historii Krynicy.
Przyjrzałam się ekspozycji - ciupagi są historyczne, mapa, lampka i to co w gablocie również.
Recepcja recepcją, ale przyszła kolej na zwiedzanie części mieszkalnej...
Tu akurat trafiłam na przestronny pokój w wieżyczce :
A tutaj na jasny pokój z wielkim oknem :
Tak pięknie prezentuje się jadalnia po przekroczeniu jej progu :
W ten oto sposób zwiedziłam całą Stefanię.
Podoba mi się w niej to , ze wnętrze i zewnętrze budynku to jedna spójna całość. Wszystkie pomieszczenia - recepcja, pokoje, jadalnia są zaprojektowane tak, żeby stworzyć komfortową i przytulną atmosferę, uspokoić ciało i umysł . Nic tu nie jest przypadkowe, wszytko jest spójne, ma swój charakter i swoją historię.
Wieczorem Stefania nic nie traci ze swojego uroku.
Wiem, bo próbowałam liczyć tych, którzy robią sobie z nią/ obok niej/ przed nią zdjęcia. Straciłam rachubę i jak widać po zdjęciu załączonym poniżej stałam się jedną z nich.
Wiem, bo próbowałam liczyć tych, którzy robią sobie z nią/ obok niej/ przed nią zdjęcia. Straciłam rachubę i jak widać po zdjęciu załączonym poniżej stałam się jedną z nich.
"Cudze chwalicie, swego nie znacie" (!)
Zachęcam, żeby Krynicę poznać. Razem z jej mocami uzdrawiającymi, górami i architekturą.
Zapraszam, zachęcam, polecam. Bo lubię, bo mam słabość, bo uważam, że warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz