środa, 2 września 2015

HOTEL STEFANIA.

Od wielu lat jesteśmy w Unii i bez problemów możemy zwiedzać cały świat. Jeździmy na zagraniczne wakacje i zagraniczne ferie, często im dalej od Polski tym lepiej.
I dobrze. Sama też jeżdżę, zwiedzam, poznaję i podziwiam. Też mam apetyt na obejrzenie całego świata, ale...myślę sobie, że warto czasem przypomnieć sobie o tym, że ta nasza Polska mimo wielu niedoskonałości to jednak piękny kraj i w nim też  można  znaleźć miejsca, które zapadają w serducha.
Wiele lat temu w moim serduchu fragment miejsca wykroiła sobie Krynica Zdrój.
Lubię tam być i chętnie tam wracam. Zdarza się, że jadę tylko na weekend ( pomysł mało racjonalny przy konieczności pokonania 400 km), żeby zwolnić, odetchnąć od dużego miasta, pogapić się na góry lub pogapić się z gór.

Krynica to uzdrowisko. Szczególnie latem. Żeby ją wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem należy zażywać kąpieli zarówno błotnych jak i słonecznych, chodzić na masaże i pić wody mineralne. Jak instrukcja w Pijalni Głównej głosi " Pić należy spacerując!"...
A spacerując nie sposób przejść obojętnie obok wybijającego się na pierwszy rzut oka kolorem, a zaraz potem architekturą hotelu "Stefania".
Budynek powstał na przełomie XIX i XX wieku.
Kilka lat temu został zburzony i odbudowany pod czujnym okiem konserwatora. Zewnętrzny kształt zachowano taki, jak był od samego początku. Nie można go zamknąć w ramy żadnego konkretnego stylu w architekturze. Nie ma drugiego podobnego w Krynicy. To taka jej perełka. Jest zielony, ma wieżyczkę, kopułę, ganek... Na bogato? Tak. Ale tak się składa, że wszystko do siebie pasuje, a Stefania uwodzi przechodniów i otwiera przed nimi swoje podwoje.

Na początek przyjrzałam się jej z zewnątrz. Zamieszczam widok en face :




i widoki z profili:





Ten profil wydaje się być najkorzystniejszy: 


Przed hotelem jest plac, po którego jednej stronie jest parking, a po drugiej kawiarnia : 

 

Z kawiarni można obserwować przechodniów. To lubię :)


Otwarte podwoje to otwarte podwoje. Przekroczyłam próg i zastałam taki oto przyjemny widok :


Porozglądałam się dookoła, niewielka  recepcja sprawia wrażenie przytulnego salonu połączonego z kawiarnią. Wszystko w tym wnętrzu ma swoje miejsce, cały wystrój tworzy zgodną całość. Nie krzyczy nowoczesnością, zaprasza do środka, opowiada o historii Krynicy.



Przyjrzałam się ekspozycji - ciupagi są historyczne, mapa, lampka i to co w gablocie również.


Recepcja recepcją, ale przyszła kolej na zwiedzanie części mieszkalnej...


Tu akurat trafiłam na przestronny pokój w wieżyczce :






 A tutaj na jasny pokój z wielkim oknem : 






Tutaj przyłapałam się na zwiedzaniu łazienki :


...a następnie poszłam zwiedzać jadalnię.


Tak pięknie prezentuje się jadalnia po przekroczeniu jej progu : 





A tak taras, na którym można wypić poranną kawkę:





W ten oto sposób zwiedziłam całą Stefanię. 
Podoba mi się w niej to , ze wnętrze i zewnętrze budynku to jedna spójna całość. Wszystkie pomieszczenia - recepcja, pokoje, jadalnia są zaprojektowane tak, żeby stworzyć  komfortową i przytulną atmosferę, uspokoić ciało i umysł . Nic tu nie jest przypadkowe, wszytko jest spójne, ma  swój charakter i swoją historię. 

Wieczorem Stefania nic nie traci ze swojego uroku.
Wiem, bo próbowałam liczyć tych, którzy robią sobie z nią/ obok niej/ przed nią zdjęcia. Straciłam rachubę i jak widać po zdjęciu  załączonym poniżej stałam się jedną z nich.




"Cudze chwalicie, swego nie znacie" (!)
Zachęcam, żeby Krynicę poznać. Razem z jej mocami uzdrawiającymi, górami i architekturą.
Zapraszam, zachęcam, polecam. Bo lubię, bo mam słabość, bo uważam, że warto.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz